Małysz nie jest Polakiem

Wzruszyłem się w piątek, kiedy Adam Małysz zdołał wygrać konkurs PŚ w Zakopanem. Czekałem na to, choć pewnie nie bardziej niż on sam. Jak to w takich chwilach bywa, człowiek czyta wszystko, co media napiszą przy tej okazji. Nie tylko więc o samym konkursie, ale też przypomnienie poprzednich wyczynów Mistrza. To czytanie oczywiście niewiele zmienia, bo jak każdy szanujący się kibic znam te osiągnięcia na pamięć. Jest to, po prostu, nowoczesna forma literatury „ku pokrzepieniu serc”. Muszę w tym miejscu z dumą zaznaczyć, że należę do tej grupy kibiców, która nigdy nie narzekała, gdy pan Adam był w słabszej formie. Co więcej, wierzyłem, że za każdym razem może się odrodzić. Do tego stopnia, że jego ostatnie medale olimpijskie nie były dla mnie żadnym zaskoczeniem. Ten człowiek, dzięki swojej podstawie, przez ponad dekadę, ma wielki pozytywny wpływ na produkt krajowy brutto, nastroje społeczne, a i pewnie na przyrost naturalny :). Wspaniały bohater. Być może mnie łatwiej jest to docenić, niż młodszym widzom, bo mam w pamięci lata osiemdziesiąte i początek dziewięćdziesiątych, gdy moim idolem był Fin Matti Nykanen. Wynikało to z prostego faktu, że ówcześni nasi skoczkowie (może poza Piotrem Fijasem) skakali głównie… na bulę. Nazwisk nie będę wymieniał, ale każdy może sobie wejść na portal YouTube i pooglądać archiwalne nagrania. Polecam ze zmienionym komentarzem Włodzimierza Szaranowicza.

Tak sobie jednak pomyślałem, że z tym Małyszem, ktoś nam podłożył świnię. Chodzi oczywiście o pochodzenie. On nie może być Polakiem! Mam na to mnóstwo dowodów. Na tyle dużo, że zwolennicy spiskowej teorii dziejów, mają gotowy materiał na film, a Ojciec Tadeusz może spokojnie poprosić o kolejne datki, tym razem na utylizację telewizorów, żeby żaden z prawdziwych Polaków nie musiał oglądać wyczynów tego, cholera wie kogo. To, że pan Adam ma wąsy, nie może zmylić prawdziwego tropiciela spisków przeciwko naszemu narodowi. Facet zdradza się co chwila. Przede wszystkim wygląda na to, że w ogóle nie daje w palnik. A to już jest przesłanka do wszczęcia śledztwa. Że niby sportowiec? Bzdura, status atlety nie wyklucza u nas picia wódy. Chłopaki od kopanej mogliby się nawet poczuć dotknięci. Czy oni walą? Pani kierowniczko, oni walą przez cały czas! Po drugie, jakoś nie słychać, żeby miał babę na boku, nie ma go na Plotek.pl, nie wystąpił nawet w „Tańcu z gwiazdami”. Albo baran, albo nie nasz. Więcej? Proszę bardzo. Nie epatuje swoją religijnością, wypowiada się zupełnie skromnie i nie ma włosów na żel. Chyba tylko raz wpuścił media do chałupy, a to już skandal. Tak, facet dał milion dowodów na to, że jest podstawiony.

Oczywiście wiadomo, że nie działa sam. Złe moce podsunęły nam kilka takich kukułczych jaj. Z tej samej bandy jest przecież także Justyna Kowalczyk. I kilku innych. Na szczęście jednak nie ma ich zbyt wielu, bo mielibyśmy poważne kłopoty z tożsamością. Naszą domeną jest heroiczna walka o miejsca 20-25 lub samo ukończenie zawodów. Potem następuje udział w kilku programach TV, mały skandal z sikaniem po pijaku przed dyskoteką, naruszenie cielesności policjanta i ostatecznie napisanie autobiografii pod tytułem „Ja i moja walka”. Wspólne ze „znanym” dziennikarzem oczywiście.

Dobrze, że kariera Małysza zbliża się ku końcowi.

Get started

If you want to get a free consultation without any obligations, fill in the form below and we'll get in touch with you.