Może i tak

Miałem szczęśliwe dzieciństwo. Pełne miłości najbliższych, troski i tolerancji. Wspaniały okres, który mnie ukształtował, pchnął w stronę wiedzy i naznaczył wartościami, którym hołduję do dziś. Pamiętam zakupy na kartki, zdobywanie spod lady kolejnych książek z serii o Panu Samochodziku  i pochody 1-majowe. Generalnie żadnych dramatów. Skłamałbym, gdybym próbował opowiadać ten czas przez pryzmat Solidarności, prześladowań czy totalnych braków. Mój PRL był mały. Kręcił się wokół podwórka, wyjazdów na kolonie i szkoły, do której lubiłem chodzić. Ot, zwyczajny okres chłopaka z jednego z miejskich blokowisk.

Miałem czternaście lat, gdy zaczął się przełom. Doskonale pamiętam ten moment. A później studia i dobrodziejstwo gospodarki wolnorynkowej. Dynamiczne zmiany, jakie działy się na moich oczach. Zagraniczne samochody, nowe kanały w telewizji i tysiąc innych rzeczy. Aż wirowało w głowie. Rozpierała mnie energia człowieka, który właśnie został zaproszony do świata, który wcześniej znałem tylko z opowieści. Wyjazd do Anglii w drugiej klasie liceum był jeszcze zderzeniem z inną rzeczywistością, ale już kolejne powoli stawały się rutyną. A potem wejście w struktury Unii Europejskiej. Niebywałe. Nawet przez moment nie przestałem być wdzięczny tym, którzy to spowodowali i jestem dumny z tego, że mogłem być świadomym świadkiem tych wydarzeń.

Dziś obserwując ten obrzydliwy spektakl, wracam do tamtych lat. Przy okazji bogatszy w wiedzę, którą nabyłem z książek i rozmów. Rozszerzyłem patrzenie na PRL, a dzięki łaskawości Boga, mam na tyle wyobraźni, aby zrozumieć, ile przeszli ci, którzy mi ten świat otworzyli. Może nie poczuć, ale właśnie zrozumieć. I tak sobie myślę. Może i Lech Wałęsa miał epizod agenta. Może i Okrągły Stół, oraz rozmowy w Magdalence pozwoliły reżimowi wyjść z tego ambarasu bez szwanku. Może pozwolono im się uwłaszczyć i nakraść. Może i AWS, a już z pewnością później Platforma Obywatelska rządzili bez specjalnej wizji, wręcz nieudolnie. Może i tak.

Ale dziś jadę do po moje dzieci na zimowisko autostradą (od Rzeszowa na razie, ale nie można mieć wszystkiego), a dzięki ciężkiej pracy stać mnie na szereg przyjemności, które są powszechnie dostępne. Nie jestem jakimś wielkim szczęściarzem. Nie wymyśliłem superbiznesu i nie opływam we wszystkie dostatki, ale status mojej rodziny zależy ode mnie i do tej pory nikt tego nie próbował podważać. Nikt do dziś nie kwestionował mojego patriotyzmu, a tym samym zaszeregowania do tych dobrych, nikt nie próbował zburzyć tego świata, do którego przecież się dokładam na co dzień i nikt nie zamachnął się na moją przynależność do Europy. I chcę, żeby tak pozostało.

Nie mam w sobie jakiegoś specjalnego genu bohatera. Trzeba to uczciwie przyznać. Jak czytam na temat II Wojny Światowej czy okresu stalinowskiego w Polsce, to mam ogromne wątpliwości, czy byłbym w stanie wykazać się taką odwagą. Ale jeżeli dalej ktokolwiek będzie próbował rozpierdolić mój świat, to z pewnością nie będę się biernie przyglądał. Na razie proponuję napić się zimnej wody. Na razie.

Get started

If you want to get a free consultation without any obligations, fill in the form below and we'll get in touch with you.