Odwiedziłem Podkarpacie

Ano właśnie, wybrałem się na Podkarpacie. Przepiękny zakątek Polski. Szkoda, że poza Bieszczadami tak mało znany i popularny. Poza podziwianiem krajobrazów odbyłem też kilka spotkań biznesowych i mam wrażenie, że odkryłem bardzo ciekawą rzecz. Posiadłem tajemną wiedzę, dlaczego Rzeszów i okolice rozwijają się znacznie szybciej niż Lubelszczyzna.

Sytuacji tej nie da się wytłumaczyć jednym zdaniem, jedną generalną przyczyną. Co więcej, nie należy też popadać w skrajności. Zarówno tam, jak i u nas zdarzają się antagonizmy, przykłady fatalnego zarządzania w samorządzie i niewykorzystane szanse. Bo obu stronach znajdziemy również wybitne osiągnięcia. Nie znam wszystkich, ale najlepszym potwierdzeniem na lubelskie sukcesy jest grono naszych klientów. Nie chodzi jednak o analizę pojedynczych przypadków, a znalezienie głównych czynników, które mają wpływ na generalny trend. A ten wypada dla nas mało korzystnie.

Czy jesteśmy mniej zdolni? Nie sądzę. Opinia o lubelakach, jako pracownikach, menadżerach, naukowcach etc., jest więcej niż pozytywna. Studiując i pracując w Warszawie, wielokrotnie miałem okazję się o tym przekonać. A może mamy gorsze zasoby? Bzdura. Bez większego wgłębiania się w temat można odrzucić tę tezę. Mamy wszystko, czego nam potrzeba. Pech? Tak byłoby najłatwiej, ale to raczej nie to. Ciężko wskazywać na permanentny brak szczęścia. Można powiedzieć, że to wyjątkowo ciekawy przypadek dla socjologów.

Mam jednak swoją teorię. Nie narzucam jej nikomu, ale chętnie się nią podzielę. Otóż podczas rozmów z przedstawicielami samorządów na Podkarpaciu, uderza ich niesamowity optymizm i chęć bycia coraz lepszym. Taka pozytywna ambicja, która pcha ich ku innowacyjności i nieuznawaniu półśrodków. Myślę, też ci ludzie patrzą przede wszystkim na własny rozwój, a nie na porażki sąsiadów. Może to jest rozwiązanie.

Get started

If you want to get a free consultation without any obligations, fill in the form below and we'll get in touch with you.