Polmatrix

Filmy amerykańskie oglądam z rzadka. A szczególnie takie jak Matrix. Dość tania rozrywka jak dla mnie, choć rozumiem zwolenników takiego kina. A co oznacza stwierdzenie „jak w matriksie”? Matrix to film science fiction, który opowiada o gościu, który się teleportuje i generalnie robi mnóstwo mało możliwych, wręcz fantastycznych rzeczy. Coraz częściej mam wrażenie, że właśnie taka rzeczywistość mnie otacza. Z dnia na dzień staje się bardziej intensywna i przytłaczająca. Nie jestem optymistą.

Najtrudniej znoszę uczucie bezradności. Mam wrażenie, jakby stał przede mną jakiś kurdupel i wmawiał mi twarzą w twarz, że jest wielkim murzynem, a nasze spotkanie ma miejsce w Chinach. Co najgorsze, nie bardzo mogę zaprotestować, a wszyscy wokół śmieją się do rozpuku. Matrix jak nic. Obawiam się, że to dopiero początek zwidów. Czy możliwe jest, że obraz ostatnich 25 lat był tak głęboko zafałszowany? Czy bandzie złych ludzi udało się zwieść nie tylko polskie społeczeństwo, ale także resztę świata? Czy wreszcie tylko garstka ludzi znała prawdę i dopiero teraz ma szansę objawić ją pozostałym? Nauczyłem się angielskiego do tego stopnia, aby bez wsparcia tłumacza zrozumieć, co powiedział Barack Obama o polskiej demokracji. Byłem już dorosły, kiedy Polska wchodziła do NATO i śledziłem ten proces na bieżąco. Mimo że byłem tym razem dość mały, pamiętam dobrze, kto przeskoczył przez płot, kogo błogosławił Ojciec Święty i czym była Solidarność. Czy należę do mniejszości w tym zakresie? Jakby piaskiem po oczach, prawda? W tym przypadku to raczej całą piaskownicą.

Nigdy nie byłem bezczelny. Pewny siebie, wręcz arogancki — tak, ale nie bezczelny. Mam w tym zakresie spore braki. Teraz na moich oczach rozgrywa się teatr bezczelności. Swoiste, nomen omen, misterium. Codziennie, po kilkakroć słyszę, że kwestia, która wydawała mi się oczywista, w rzeczywistości przedstawia się zupełnie inaczej. Jak choćby to, że szef Rady Europy nie jest winny Brexitowi. Wydawało mi się wręcz, że robi wszystko, aby zachować jedność UE, ale bez oddawania Anglikom zgubnych przywilejów. Okazuje się, że byłem w wielkim błędzie. Albo, że Trybunał Konstytucyjny stoi na straży ustroju. Gówno prawda, stoi tam, gdzie go postawią w danej chwili. Obecnie nigdzie. Szok!

Po głowie chodzi mi tylko jedno pytanie: po co ten cały Polmatrix? Czy naprawdę konieczne jest przeinaczanie nawet najbardziej oczywistych faktów, żerowanie na niewiedzy przeciętnego obywatela i wywracanie wszystkiego do góry nogami? Przecież to prowadzi donikąd. Nie żyjemy w czasach średniowiecznych, kiedy informacja rozchodziła się wolno, a prawdziwe dane były zarezerwowane dla nielicznych. Świat jest globalny i bardzo mały. Wszystko można odgrzebać i sprawdzić. Wystarczyłoby przecież, po wzięciu władzy, poprawić głupoty i zaniechania autorstwa koalicji PO-PSL. Owszem było ich sporo, ale to nie argument za zmienianiem życia publicznego o 180 stopni. Chłopcy przestańcie, bo się źle bawicie!

A Putin siedzi i zawija te sreberka…

Get started

If you want to get a free consultation without any obligations, fill in the form below and we'll get in touch with you.