Refleksja nad czasem
Zastanowiło mnie ostatnio jedno zjawisko. Przy okazji prawie okrągłych urodzin refleksja wróciła. Nie to, żeby była jakaś specjalna przyczyna. Raczej znalazłem chwilę czasu, aby pomyśleć o czymś abstrakcyjnym. Przy okazji ciekaw jestem, czy ktoś poza mną też to zauważył? A może ktoś zna rozwiązanie tej zagadki? Chodzi o czas, a właściwie o zarządzanie nim. Kiedy wracam pamięcią do czasu sprzed internetu, telefonii komórkowej i ogólnie komputerów, mam wrażenie, że nie tylko ja, ale wszyscy ludzie mieli mnóstwo czasu. Na spotkania, czytanie książek (ze zrozumieniem treści), uprawianie sportu i wiele, wiele innych spraw. To jednak trochę dziwne. W końcu te wszystkie nowe gadżety powinny zaoszczędzać tego czasu jeszcze więcej. Przecież nie poświęcamy go na przykład na pisanie listów (wystarczy szybki e-mail), zdobycie informacji (w necie mamy prawie wszystko), czy nawet przemieszczanie się (wprawdzie są korki, ale to nie to samo, co czekać pół godziny na spóźniony autobus).
Wszystko dzieje się szybciej, czasem błyskawicznie. Racjonalnie rzecz ujmując, wygląda na to, że mamy teraz mnóstwo wolnego czasu na inne zajęcia. A jednak jest zupełnie odwrotnie! Bez przerwy się spieszymy, permanentnie będąc w niedoczasie. Jak to możliwe? Ktoś powie, że to złudzenie, a poza tym zupełnie niegroźne zjawisko. Potworny błąd! Zerknijmy na toczącą się kampanię prezydencką. Czy w dawnych czasach, gdy znacznie więcej czasu poświęcaliśmy na uważne studiowanie prasy i innych przekazów medialnych, kiedy mieliśmy możliwość częstszego spotykania się ze znajomymi i wymiany poglądów, udałoby się jednemu z kandydatów zrobić wodę z mózgu tak licznej grupie wyborców, sugerując kompletną przemianę w dwa miesiące? Jejku, to nie do pomyślenia. A jednak.
Brak czasu powoduje, że nie wgłębiamy się w informacje, które do nas docierają. Bardziej zwracamy uwagę na formę aniżeli treść. Reagujemy emocjonalnie i szybko kształtujemy opinie na wszelakie tematy. Za szybko. To przeładowanie fragmentarycznymi, powierzchownymi danymi zaśmiecającymi nasze głowy powoduje, że szybko zapominamy o istotnych fakty i nastrojach, jakie nas ogarniały niespełna kilka lat temu. Stajemy się łatwym celem dla różnego rodzaju manipulacji. Jesteśmy podatni na demagogię i populizm. To po prostu szybciej wchodzi do głowy. A przecież nie mamy czasu.
Może jednak warto czasem przystanąć i się zastanowić. Istnieje bowiem realne zagrożenie, że obudzimy się z ręką w nocniku i będziemy mieć pretensje do garbatego, że ma proste dzieci.
Polecam chwilę refleksji. Codziennie.
Piotr Lutek