Strach pomyśleć

Każdy ma coś ulubionego. Ja, na przykład, mam wielką słabość do książek. Kupuję ich znacznie więcej, niż jestem zdolny przeczytać. Mam nadzieję, że kiedyś znajdę na to odpowiednią ilość czasu. Na razie pochłaniam te, które są niezbędne w mojej codziennej pracy. Mówią, że książki mają swoje losy. To z pewnością prawda. Strach pomyśleć, że może nadejść taka era, że wszystko będzie elektroniczne. Nawet moje ukochane książki. Kocham też zawód, który wykonuję. Praca z markami to wielka przyjemność. Patrzeć jak rosną, dojrzewają i stają bardzo wartościowe. Bezcenne. Są jak książki. Mają swój żywot. Nie zawsze usłany różami, ale właśnie to jest moje zadanie, aby było im jak najlepiej. We wszystkie projekty markowe, w jakich brałem udziałem, wkładałem maksimum swojej ówczesnej wiedzy. Między nimi są takie, z którymi jestem związany szczególnie. Marka Lublin zajmuje wśród nich wyjątkowe miejsce. Nie tylko dlatego, że jestem rodowitym lublinianinem.

Zostałem zaproszony do tego zadania na samym początku. Była zima 2007 roku. Wraz z zespołem Biura Marketingu Miasta przeszedłem wszystkie etapy tworzenia marki i jej późniejszego rozwoju. Cieszyłem się pierwszym filmem reklamowym, broszurą, a ostatnio Carnavalem Sztukmistrzów. Niezapomniane wrażenia. A przy okazji jak lawina ruszyły nagrody i uznanie branży marketingowej. Nikt mi tego nie zabierze. Śmiem również twierdzić, że nikt inny tego nie powtórzy. Nie ma szans.

Dopadłem raport PwC na temat atrakcyjności miast. Od strony numer 21 czytam o wizerunku Lublina. Sposób pomiaru ciut dziwaczny, żeby nie powiedzieć koślawy, ale nie ma to większego znaczenia. Liczą, jak umieją. Prawdą jest, że liczba turystów jest niewystarczająca. Szczególnie w odniesieniu do dziedzictwa, jakie mamy. Nieobecność w przewodnikach turystycznych też jest zrozumiała. Markę miejsca buduje się powoli i pewnych rzeczy się nie przeskoczy. W czerwcu (mam nadzieję) zostanie otwarte muzeum multimedialne. Kolejne dzieło czteroletniej współpracy. Pierwszy, trwały produkt turystyczny miasta w nowoczesnej odsłonie. Nie ma tu żadnej filozofii. Wystarczy trzymać kurs i odpowiednie tempo. Lublin – Miasto Inspiracji to projekt kompletny. Zaprojektowana tożsamość marki zapewnia jej unikalność i świeżość. Etapy pracy nad kolejnymi składnikami kapitału są jasno wyznaczone. Nic tylko spokojnie pracować i czekać na frukty. Potrzebne są dwa czynniki: wiedza i pasja. No i pieniądze oczywiście, ale nie wszystko trzeba zrobić od razu.

Strach pomyśleć, że ktoś mógłby przyjść i wywrócić wszystko do góry nogami. Ktoś, komu zabraknie wiedzy lub pasji. Albo jednego i drugiego. Albo jeszcze gorzej – ktoś, kto stwierdzi, że wie lepiej. To byłoby dramatyczne. Nie mam powodu sądzić, że tak się stanie. Pewnie to zimowy brak słońca podsyła mi takie ciemne myśli. Gdyby jednak…

Zastanawiam się czasem, co byłoby, gdyby ktoś zniszczył jedną z moich ukochanych książek. Sytuacja abstrakcyjna, bo książek nie pożyczam. Na pewno jednak stałby się moim śmiertelnym wrogiem.

Nie, to niemożliwe.

Get started

If you want to get a free consultation without any obligations, fill in the form below and we'll get in touch with you.