Sztuka uwodzenia
Mocne postanowienie noworoczne – mniej polityki. Nie znaczy to, że zupełnie zarzucę ten temat, bo za bardzo go lubię. Będę się starał jednak ograniczać, chyba że (oby nie) wydarzenia nie pozwolą. Moim pierwotnym założeniem było prowadzenie bloga merytorycznego, poświęconego zagadnieniu marki i ogólnie biznesowi w wydaniu regionalnym. Mam przekonanie, że te tematy są równie ważne jak sprawy społeczno-polityczne. Z punktu widzenia przyszłości naszej Lubelszczyzny i jej pozycji w Unii Europejskiej może nawet istotniejsze. Wracam więc do źródła.
Marka to sztuka uwodzenia umysłu. Sztuka, który umysł wybrać i jak go podejść. Nieprawdą jest, że są ludzie wolni od wpływu marek. Każdy po prostu ma inny zestaw czynników, który na niego oddziałuje. Każdy z nas ma też swój indywidualny kod reagowania i własne kategorie produktów, na których mu zależy. Wielokrotnie słyszałem wypowiedzi typu – „Jestem zbyt inteligentny, żeby dać się kupić głupkowatym reklamom”. Być może to prawda. Dlatego umysły tych, którzy są czujni, atakowane są subtelnie, zgodnie z poziomem, jaki prezentują. Jeżeli odrzucają tradycyjną reklamę telewizyjną, może skuszą się na komunikat w internecie. Jeżeli nie, zostaje choćby PR, gdzie zalety produktu/marki są prezentowane przez wiarygodny tytuł prasowy lub miękko przemycone w wywiadzie ze znaną osobą, która znajduje się w kręgu autorytetów tegoż umysłu. Wspaniały przykład takiego działania możemy zaobserwować w miksie promocyjnym marki Apple. To ona, chyba najlepiej, potrafi zawładnąć mózgami tych „super przebiegłych”. To nie tylko nieodżałowany Steve Jobs jako charyzmatyczny lider innowacji, ale cała machina sprytnych działań zniewala tych, którzy wyśmiewają się z użytkowników mniej lub bardziej prestiżowych marek. Każdy ma swój zestaw. Jednym wystarcza obrazek wesołej rodziny na spacerze w lesie, aby sięgnąć po markę Saga, inni potrzebują artykułu w „Focus” lub „National Geographic” opowiadającego o niezwykłym procesie zbierania liści herbacianych. Tylko wtedy skuszą się i sięgną do portfeli. Czy naprawdę wierzymy, że media zupełnie przypadkowo dowiedziały się, że oto najnowszy, skrzętnie skrywany model nowego iPhone’a został skradziony z samochodu nieostrożnego inżyniera? Nie ma się co wstydzić. To wielka lekcja, którą warto sobie przyswoić.
Należy jednak uczciwie powiedzieć, że doskonalenie produktu, jego funkcjonalności i użyteczności nie są bez znaczenia. Trzeba w końcu mieć z czego „odpalić”. Można powiedzieć, że to warunek konieczny końcowego sukcesu. Ot, nasz kochany region. Piękny, ale mocno osadzony w tradycji i słabo uprzemysłowiony. Tak też jesteśmy postrzegani. Zamiast uciekać od tej słabości, lepiej ją pokochać i zamienić w unikalny atut. Cała Polska łatwo uwierzy, że z takie miejsce produkuje zdrową, smaczną i przede wszystkim wytwarzaną tradycyjnymi metodami żywność. Co więcej, moda na takie produkty ma przed sobą wspaniałą przyszłość. Wystarczy więc skoncentrować wysiłki na tym obszarze, a potem zacząć… uwodzić. Jednych wprost, innych bardziej wyszukanymi metodami. Każdy jest w zasięgu.