Internet jest jak wódka

Znowu zebrało mi się na podsumowanie przemyśleń. Tym razem takich, które pojawiają się prawie codziennie. Z zawodowego przyzwyczajenia śledzę w prasie większość wydarzeń politycznych i gospodarczych. Z braku czasu robię to najczęściej przez internetowe wydania poszczególnych dzienników. Dzięki temu mogę zapoznać się nie tylko z materiałem dziennikarskim, ale również szeregiem komentarzy internautów. To jest dopiero literatura. Niesamowite jak ludzie, wiedząc, że są w praktyce bezkarni, dają upust swoim kompleksom, zawiści i bezkresnej głupocie. Przypomina mi to sytuację, w której dla kurażu dobrze jest walnąć jedną pięćdziesiątkę wódki. Albo najlepiej pięć. Wtedy rośnie nam samoocena i wydaje nam się, że góry możemy przenosić. Internet dostarcza tego za darmo i to jest jego ogromna przewaga. Domyślam się, że jest to coś w rodzaju terapii. Wchodzimy na stronę, sprawdzamy, który artykuł cieszy się dużym powodzeniem i dodajemy własny, zjadliwy komentarz. Dzień można uznać za wygrany.

Całkiem niedawno miało miejsce w Lublinie wydarzenie, które śmiało można zakwalifikować zarówno do politycznych, jak i gospodarczych. Odwołano prezesa bardzo dużej spółki komunalnej. Normalna rzecz. Po to jest rada nadzorcza i właściciel, aby takie decyzje podejmować. Prawdopodobnie mają inny pomysł. Sprawa jednak stała się głośna i w komentarzach pod artykułami na ten temat odezwali się zwolennicy i przeciwnicy Pana Prezesa. Każdy skrzętnie ukryty pod kreatywnym i „dowcipnym” nickiem. Okazało się, że wszyscy lublinianie, jak jeden mąż, znają przedsiębiorstwo na wylot. Wystarczyła informacja o zysku przedsiębiorstwa, aby uznać, że Pan Prezes był doskonałym menadżerem. O zgrozo! Z drugiej strony percepcja wysokiej ceny produktu dostarczanego przez firmę skłaniała do komentarzy, że zarząd był bardzo zły.

Smutek mnie ogarnia, gdy czytam takie wypociny. Poziom tkwiących w nas złych emocji jest przerażający. Internet niestety daje możliwość wylewania tej żółci na lewo i prawo. Ale co tu chcieć od zwykłych czytelników, kiedy natrafiam na blog jednego z rajców miejskich, który z racji choćby wykształcenia, nie powinien dokonywać oceny pracy żadnego menadżera (nawet kiosku) i czytam, że Pan Prezes był najlepszym menadżerem, jakiego lubelska ziemia wydała na świat. Aż mi się śmiać nie chce. Jak to mówi mój przyjaciel: łzy płyną po plecach. Jedyny plus takiego wpisu to to, że ten „znawca” nie kryje się pod żadnym pseudonimem i od razu wiadomo, z kim mamy do czynienia. Tylko to, że robi ludziom wodę z mózgu, powinno już być karane. Choćby poprzez głośną dezaprobatę.

Get started

If you want to get a free consultation without any obligations, fill in the form below and we'll get in touch with you.