Szklanka zimnej wody
Oto taki news — grupa posłów od Pawła Kukiza wraz z wiecznym dysydentem Rafałem Ziemkiewiczem zakłada nową endecję. Teza jest taka, że dziś Polską rządzi neopps lub też neosanacja, czyli PiS. Analogie pomiędzy socjalistami patriotami z okresu przedwojennego oraz systemem rządów stworzonym przez Piłsudskiego a sposobem, w jaki dziś organizuje kraj partia Jarosława Kaczyńskiego, są niby uderzające. Mistrz dziennikarskiego suspensu, niejaki Łukasz Warzecha twierdzi, że stowarzyszenie może faktycznie wypełnić ideową lukę. Jakiś kosmos. Gdzie Rzym, gdzie Krym.
Piszę te słowa z Lublina, miasta, które aż do haniebnej konferencji w Jałcie znajdowało się w samym centrum Rzeczpospolitej. Mimo tego faktu miasto było prawdziwie wieloetniczne z 40% udziałem ludności żydowskiej (niektóre źródła wskazują, że wyznawców religii mojżeszowej było więcej niż połowa), niezłą diasporą ukraińską i małą grupą Niemców. A wszystko penetrowane szpiegami Kominternu. W tym właśnie Lublinie prawie w jednym czasie powstaje Katolicki Uniwersytet Lubelski i Jeszywas Chachmej, największa na świecie uczelnia talmudyczna. W mieście kotłuje się i wrze cały czas. Stosunki polsko-żydowskie są napięte, nawet bardzo. A że w kraju do 1926 roku nie dało się zrobić zupełnie nic, sanacja faktycznie rządzi twardą ręką. Burzliwe czasy, zupełnie niepodobne do dzisiejszych. Można sobie tylko wyobrazić (albo poczytać), co działo się na Kresach.
Ale nazizm, a potem komunizm skutecznie zlikwidowali mniejszości zamieszkujące nasz kraj, przy okazji redukując inteligencję do minimum. Dziś jesteśmy rasowo jednorodni jak mało który kraj w Europie. W znacznej większości o pochodzeniu robotniczo-chłopskim. Dlatego budujemy domy jednorodzinne w stylu dworkowym, niewiele rozumiemy i łatwo nam podpalić w głowach. Jesteśmy po prostu wieśniakami, którzy przez lata obsługiwali folwarki. Przenieśliśmy się do miast, ale pochodzenia nie zmienimy. Mamy iPhone’y, zakładamy modne ciuchy i coraz lepiej mówimy po angielsku, ale nasze serca cały czas tłoczą tę samą, chłopską krew. Ani to grzech, ani wstyd. Trzeba jednak z tego wyciągać wnioski. Najważniejszy to taki, że najgorszym pomysłem na dziś jest się dzielić, obrażać i poniżać. Dziś jest czas, żeby zapierdalać, bo świat się nad nami wreszcie zlitował. Przestał nas najeżdżać, a nawet przyjął w swoje szeregi. To idealny moment, żeby creative tension pchnąć we właściwą stronę. A jak buzuje w głowie, dobrze jest wypić szklankę zimnej wody. Jeżeli nie pomoże, przyładować łepetyną w ścianę albo wziąć książkę i poczytać jak było w czasach, za którymi tak tęsknimy. Poza tym Naczelnik był tylko jeden, a każdy, kto próbuje się w niego dzisiaj wcielać, jest po prostu śmieszny. Howgh!