Unia Europejska chyba nas nie lubi

Bardzo lubię politykę. Czasem lubię też polityków. Kręcą mnie też udane akcje w ramach marketingu politycznego.

Ale najbardziej cenię tworzenie i zarządzanie trudnymi markami. Do takich należą marki regionów, miast i innych obszarów geograficznych. I strasznie wkurza mnie, gdy ten żmudny proces jest psuty przez krótkowzrocznych polityków. Wtedy przestaję ich lubić.

Budowanie marki miejsca to proces żmudny i wymagający cierpliwości. Na pewno dłuższy niż przeciętna kadencja burmistrza czy prezydenta. To jest niestety problem, bo perspektywa przeciętnego „władcy” gminy nie sięga dalej niż 4 lata. A w zasadzie 2,5, bo potem lepiej nic nie robić, żeby w coś nie wdepnąć. Dlatego na nośne i modne hasło w stylu „budujemy markę miasta” zainteresowani zawsze mówią zgodnie – TAK, byle szybko, najlepiej w tym miesiącu. Ręce mi opadają.

Jeżeli włodarze zjednoczonej Europy naprawdę by nas lubili, najpierw przeznaczyliby pieniądze na edukację w zakresie place brandingu, a nie kazali od razu realizować projekty promocyjne. Bo efekt jest taki, że rodzą się z tego wydarzenia marketingowe kompletnie bezsensu. Bez pozytywnego wpływu na kapitał marki. Ale wszyscy się cieszą, bo pieniądze unijne wykorzystane i społeczność lokalna ma chwilę radości, a politycy chwały. Dlatego lubię politykę tylko wtedy, gdy nie wtrąca się do tak trudnych rzeczy jak budowa marki.

Get started

If you want to get a free consultation without any obligations, fill in the form below and we'll get in touch with you.